Zakład przy ulicy Grójeckiej 59/63, Tel. 22 823 68 44
Pani
Barbara od 43 lat pracuje jako modystka. W zakładzie przy ulicy
Grójeckiej, ręcznie szyje się kapelusze, ale nie tylko – jako
jedne z ostatnich, albo nawet ostatnie, prowadzą usługę
przerabiania kapeluszy. Klientki mogą przynieść do zakładu swoje
stare okrycia głowy, które chcą przerobić według własnych
upodobań. Czasami są to kapelusze z nietrafionych zakupów,
ponieważ jak mówi Pani Barbara, kapeluszy nie można kupować przez
internet, bez uprzedniego zmierzenia. Musi on pasować do owalu
twarzy, sylwetki, a dobranie takiego kapelusza nie jest rzeczą
prostą. Pomoc w tym zakresie można uzyskać właśnie w zakładzie
przy Grójeckiej 59/63. Panie służą radą i dbają przede
wszystkim o zadowolenie swoich klientek. Zdarza się, że klientki
wracają po nowe kapelusze pamiętając pomoc, jaką otrzymały
poprzednim razem. Kapelusze robione na zamówienie muszą idealnie
pasować nie tylko kształtem, ale i do rozmiaru głowy, dlatego
szycie na miarę gwarantuje to, że kapelusz nie będzie, ani za
duży, ani za mały. Dodatkowo, zawsze po zmierzeniu przez klientkę,
można jeszcze dokonać poprawek. Do Pań Modystek można przyjść z
własnym pomysłem ulubionego fasonu, czy wzoru.
Choć
Pani Barbara skończyła zawodową szkołę modystyczną, to mówi,
że tak naprawdę wszystko co wie o szyciu kapeluszy, wie dzięki
praktyce i doświadczeniu w pracy. W szkole zawodowej nauczyła
się tylko podstawowych rzeczy -
jak zrobić wykrój ronda, czy główki, jak szyć kapelusze
słomkowe. Jednak dopiero rozpoczęcie własnej praktyki zawodowej
pozwoliło jej rozwinąć umiejętności w tym kierunku. Oprócz tych
manualnych, praca modystki wymaga także dodatkowej umiejętności -
wyczucia smaku.
Technik
wykonania kapeluszy jest wiele. Kapeluszy z filcu się nie szyje,
lecz prasuje małym żelazkiem i układa pod wpływem ciepła. Szycie
następuje dopiero przy
wykończeniu danego kapelusza – robieniu lamówki, bądź
dekoracji. Inaczej jest z kapeluszami z futra. Najpierw prasuje się
podkład z filcu, który ma pełnić funkcję usztywniającą
kapelusz, by futro utrzymało odpowiedni kształt i kapelusz się nie
łamał. Z futra wykraja się „główkę” i rondo, po czym
nakłada się na mokro na usztywnienie i modeluje. Wtedy pozostaje
zszycie wszystkich części oraz wszycie podszewki i ozdobienie.
Niezbędne do wykonania kapelusza są drewniane formy, które nadają
kształt „główki”, a ta może być różna: płaska,
cylindrowa, okrągła, „po męsku”. Także pora roku ma
znaczenie i wpływ na to, jaki kapelusz się nosi. Są kapelusze
zimowe, jak wspominane z futra, letnie, np. słomkowe (z rachii -
dawnej, prawdziwej słomy, która teraz jest już nie do zdobycia,
gdyż zastąpiły ją sztuczne tworzywa), bądź z usztywnianej
koronki bawełnianej, są kapelusze wiosenne, ale także takie, które
można nosić praktycznie w ciągu całego roku, jak te z filcu.
Oprócz kapeluszy, są także ręcznie układany turbany. Uszycie
jednego kapelusza jest bardzo pracochłonne, trwa parę godzin,
czasami nawet i dwa dni. Oprócz wspomnianych materiałów używa się
także wełny i atłasów.
Sprzedaż
jest zawsze bezpośrednia, gdyż jak mówi Pani Barbara, liczy się
sprzedaż do konkretnej klientki. Ważne jest, by klientka mogła
przyjść przed kupieniem kapelusza i go zmierzyć, a ponieważ jest
na miejscu pracownia, można dokonać odpowiednich poprawek, tak by
kapelusz był dopasowany.
Zawód
modystki jest coraz rzadziej spotykany. Panie, które wciąż jeszcze
szyją kapelusze muszą radzić sobie z szeregiem problemów. Coraz
mniej osób kupuje ręcznie szyte kapelusze, głównie osoby starsze.
Zdarza się jednak także, że do pracowni przychodzą eleganckie
młode kobiety. Kiedyś, przed okresami takimi jak Święta
Wielkanocne, czy Wszystkich Świętych ruch w sklepie znacznie się
wzmagał i trzeba było pracować nawet do 22.00, żeby zrealizować
wszystkie zmówienia. Dzisiaj kapelusze kupuje się w sklepach i na
bazarach, mimo, że zwykle są one produkowane masowo w jednym
fasonie i w jednym rozmiarze.
Główną
niedogodnością, z jaką borykają się modystki, jest brak
materiałów i miejsc, gdzie można je zakupić. Trudno jest dostać
takie surowce jak słomkę na kapelusze słomiane, kapliny, czy ładne
odcienie pilśniu – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to
życzenie klientek jest najważniejsze i trzeba brać pod uwagę ich
własne gusta. Prężnie działające niegdyś fabryki takich
surowców, dzisiaj już nie pracują, a zapasy materiałów powoli
się kończą. Nawet wstążki, takie jak się używało kiedyś i
które można było ładnie formować, dzisiaj zostały wyparte przez
te ze sztucznego tworzywa, a efekt nie jest już niestety ten sam.
Powodem
zamknięcia wielu pracowni modystycznych jest podniesienie czynszów
lokalowych nawet o 100%. Tego też obawia się Pani Barbara, bo jak
sama mówi, wokół jej pracowni są tylko banki, które powoli
wypierają drobne rzemiosło z lokali.
Wysłuchała i sfotografowała Monika Zajkowska
Praca powstała w ramach projektu CARIDIS, który polega na stworzeniu katalogu ginących zawodów w Europie. Szczególnym aspektem projektu jest zwiększenie zaangażowania dorosłych słuchaczy w życiu społecznym. Dorośli kursanci instytucji partnerskich są zachęcani do zbierania informacji o ginących zawodach, analizowania ich, opracowywania oraz dzielenia się wiedzą związaną z ochroną dziedzictwa etnograficznego i kulturowego.
http://caridis.eu/